Azja zbliża się wielkimi krokami. Już niedługo znajdziemy się daleko od domu, w samym sercu największego kontynentu świata. Będziemy tarzać się po zielonych zboczach, palić ogniska pod rozgwieżdżonym niebem i robić aniołki w wysokogórskim śniegu. Pierwsze dni spędzimy w Biszkeku w towarzystwie rosyjskiej rodziny, która, miejmy nadzieję, pomoże nam się zaaklimatyzować w nowej rzeczywistości i da nam kopniaka na szczęście, kiedy w końcu ruszymy na wschód. Zanim jednak opuścimy nasze ciepłe domki i zabierzemy Was do krainy koni i gór, chcieliśmy powiedzieć Wam parę słów o tym wspaniałym kraju – o Kirgistanie.
Zdjęcia wykorzystane w tym artykule nie są nasze – ale już niedługo pojawią się również nasze własne!
Skąd się wziął Kirgistan?
Przeciętny Polak niewiele wie o Kirgistanie. Podejrzewam nawet, że większość naszych rodaków nie potrafiłaby go umiejscowić na mapie, a są i tacy, którzy nie mają pojęcia, że taki kraj w ogóle istnieje. W szkole wcale się o nim nie mówi – ani na geografii, ani na historii. Przynajmniej ja sobie tego nie przypominam, a słuchałem pilnie. Dlatego też – w ramach nadrobienia zaległości – zaczniemy od lekcji historii.
A przecież Kirgistan ma bardzo bogatą historię – jak zresztą cała Azja Centralna. To tędy właśnie od tysiącleci ciągnęły karawany kupców przemierzających Jedwabny Szlak. Przez wieki na terenie Kirgistanu rządziło wielu władców. Rejon przechodził z rąk do rąk, jedne imperia upadały, a na ich miejsce przychodziły następne. Dzisiaj jedyne, o którym pamiętamy, to imperium Czyngis Chana. Wcześniej byli tu jeszcze Scytowie, Persowie (za czasów Dariusza I), dotarły tu nawet wojska Aleksandra Wielkiego (który zajął przynajmniej Kotlinę Fergańską). Byli tu także Sakowie, Ujgurzy, Turkuci… Lista ciągnie się i ciągnie. Ostatecznie, po okresie rządów Chińczyków, a później Uzbeków, Kirgizi oddali się pod opiekę Rosji, by ostatecznie stać się częścią Związku Radzieckiego. Mało który naród – nawet nasz – może poszczycić się tak burzliwą historią.
Dopiero po upadku ZSRR Kirgistan pojawił się na mapie jako niezależny byt. Mimo to wciąż bardzo rzadko mówi się o nim w naszych mediach – w gruncie rzeczy raz na parę lat, kiedy to w okresie wyborów parlamentarnych dochodzi do protestów i zamieszek. Dwa najważniejsze wydarzenia z historii najnowszej Kirgistanu to Tulipanowa Rewolucja w 2005 oraz rewolucja w 2010. Starcia, do których doszło w wyniku tej drugiej, pochłonęły wiele ofiar – oficjalna liczba to 893, jednak w rzeczywistości mogło ich być dużo więcej. Był to konflikt na tle etnicznym, z ogniskami w regionach zamieszkałych przez Uzbeków, którzy po upadku Związku Radzieckiego i arbitralnym wyznaczeniu granic znaleźli się poza swoją ojczyzną. Poza tego typu wydarzeniami w kraju jest raczej spokojnie, polskie media nie interesują się zbytnio tym, co się tam dzieje. Cóż się jednak dziwić – Polski nigdy nie łączyły z Kirgistanem zażyłe stosunki gospodarcze ani wymiana kulturowa. Polacy nigdy nie wyjeżdżali tam masowo na wczasy, Kirgizi też do nas tłumnie nie ciągnęli.
Warte napomknięcia jest znaczenie flagi Kirgistanu, która po upadku ZSRR zastąpiła flagę sowieckiej Republiki Kirgiskiej. Znajdujące się na czerwonym polu złote słońce posiada czterdzieści promieni, symbolizujących czterdzieści plemion kirgiskich, które legendarny Manas zjednoczył przeciwko mongolskiemu najeźdźcy. Epos o Manasie to utwór będący jednym z najważniejszych elementów dziedzictwa kulturowego kraju, porównywany często do Odysei i Iliady. Sama nazwa Kirgistan to właśnie „Kraj Czterdziestu Plemion” (кырк – 40). Oprócz słońca na fladze znajduje się jeszcze tunduk, czyli krzyżujące się belki będące sklepieniem jurty – tradycyjny element kirgiskiej architektury. Czerwone tło oznacza oczywiście odwagę obywateli. Czyż to nie piękne połączenie historii, kultury i narodowych wartości w prostej, schludnej symbolice?
Jaki jest Kirgistan?
Pod wieloma względami Kirgistan podobny jest do Mongolii, o której przeciętny Polak na pewno ma trochę dokładniejsze wyobrażenie niż o praktycznie nieznanym Kirgistanie. Jako, że wśród Polaków zdarzają się osoby, które o tym kraju nigdy nie słyszały (szok!), to mam dla nich dość obrazową definicję: Kirgistan to taka trochę bardziej pofałdowana Mongolia, ciaśniej upakowana, gęściej zaludniona. Typowy Kirgiz to także skośnooki koczownik, urodzony w siodle, mieszkający w jurcie i wypasający bydło i owce. Kirgizów i Mongołów łączy tryb życia, dieta, cyrylica, pogoda i wóda. Różni ich tylko religia: Kirgizi są w większości muzułmanami, ale nieopowiadającymi się za żadną doktryną.
Mimo tak wielu podobieństw Kirgizi wcale nie są tak blisko spokrewnieni z Mongołami. Istnieją pewne naukowe przesłanki wskazujące na to, że dużo bliżej im do… Polaków! Tak, właśnie do nas. Okazuje się, że jako Słowianie współdzielimy z nimi pewne genetyczne cechy, co wskazuje na wspólne pochodzenie – chętnych odsyłam do Wikipedii do artykułu o haplogrupie R1a1. Każdy człowiek, posiadający tę haplogrupę, pochodzi w linii męskiej od tego samego przodka, żyjącego kilka tysięcy lat temu! Możliwe, że jeszcze kilka wieków temu oni i my wyglądaliśmy bardzo podobnie – zmieniło się to pod wpływem mieszania z ludami Wschodu, szczególnie w czasie ekspansji imperium Czyngis Chana. Wystarczyła całkiem niewielka domieszka bardziej dominujących genów mongolskich, by uwidoczniły się one w rysach twarzy.
Dlaczego Kirgistan?
Głównym powodem, dla którego Kirgistan jest dla podróżników tak kuszącą destynacją, są jego niepowtarzalne, dziewicze krajobrazy: górskie szczyty posiekane zielonymi dolinami i naszpikowane turkusowymi jeziorami. Szczyty Tienszanu, Pamiru i Ałaju wyrastają na wiele tysięcy metrów i pokrywają znaczącą część kraju, czyniąc Kirgistan najbardziej górzystym krajem świata. Jest to więc miejsce niezwykłe szczególnie dla miłośników trekkingów, wspinaczki, spędzania czasu na łonie natury i obozowania pod rozgwieżdżonym, niezanieczyszczonym światłami miast niebem.
Ze względu na trudnodostępność oraz słabo rozwiniętą infrastrukturę turystyczną, nie jest to – na szczęście – kraj tłumnie odwiedzany przez europejskich miłośników wycieczek all-inclusive. Kto by pomyślał, że w kraju tak odległym od jakiegokolwiek morza czy oceanu można powylegiwać się na plaży? Ano można, i to z pięknym widokiem na Tienszan – okazuje się, że Issyk Kul (z kirgiskiego: Gorące Jezioro) otrzymuje w ciągu roku więcej słońca niż Morze Czarne! Całe szczęście, że w Europie nikt o tym nie wie. Większość turystów stanowią przybysze z Rosji i Kazachstanu.
Z drugiej strony, jako jedyny kraj w Centralnej Azji, Kirgistan oferuje Polakom bezwizowy wjazd i przebywanie tam aż przez 60 dni. Dodatkowo w Biszkeku można wyrobić wizy do Chin, Kazachstanu i Tadżykistanu, jest to więc idealny punkt do planowania dalszej podróży. Ostatnimi czasy pojawiło się także wiele relatywnie tanich lotów do Biszkeku lub położonej nieopodal granicy kazachskiej Ałma Ata. Najlepsze połączenia oferują Ukrainian Airlines oraz turecki Pegasus.
Wizja obcowania z przyjaźnie nastawionymi ludźmi i nieskazitelną przyrodą była dla nas wystarczającą zachętą, by właśnie od Kirgistanu zacząć naszą podróż. A dla Was? Zachęcamy do zrobienia tego samego, chociaż planowanie polecamy odłożyć na wiosnę!
Źródła zdjęć: Wikipedia Commons, travellocal.com, gov.uk, Kołem Się Toczy, Brad Travel Guides, datawallpaper.com